Jak pewnie wiecie jakiś czas temu zorganizowałam konkurs... Niestety nie poszedł on tak jak się spodziewałam (jest mi z tego powodu przykro, no ale cóż... Najwyżej nie będę już nic takiego organizować) Nie ma sensu robić drugiego etapu, bo w pierwszym wzięło udział tylko 3 osoby (w tym jedna praca nie do końca była one shot'em)
Jednak muszę wyróżnić osobę, która napisała pracę przy której się popłakałam :') One Shot jest prześliczny <3 Brawo!
Autorką jest @itakumrzesz [jej blog: http://now-leave-me-alone.blogspot.com/]
Usiadła na skraju
dachu, ponuro machając nogami. Nie miała niczego. Żadnej nadziei na lepsze
jutro. Nic.
Mullingar. Cudowne miasto, mnóstwo przemiłych ludzi, wiele cudownych zdarzeń. Atmosfera świąt unosiła się w powietrzu, rozsiewając wokół siebie magiczną poświatę śniegu, prezentów, wigili Bożego Narodzenia i marzeń, które są do spełnienia, aczkolwiek jeszcze chyba nikomu nie zdarzyło się, by to najskrytsze z marzeń spełniło się właśnie w ten radosny okres.
Wzięła głębszy oddech i wstała. Tak właściwie nie miała po co żyć. Jedyny przyjaciel, którego miała, zostawił ją dwa lata wcześniej, rozpoczynając swoją karierę w xFactorze. Był teraz w sławnym boybandzie, więc nie miał dla niej czasu. I to właśnie ją bolało. 19 irlandzki chłopak - Niall Horan, jej przyjaciel. No właśnie, niegdyś był jej przyjacielem. I tu pojawił się kolejny problem. Otóż zakochała się w nim, tuż przed tym jak zdecydował zgłosić się na casting. Bała mu się o tym powiedzieć, więc trzymała to uczucie głęboko w sobie. Nie potrafiła wyjawić swojemu przyjacielowi prawdy, ponieważ bała się go stracić. Kiedyś miała Niall'a, teraz nie ma nikogo.
Rozpostarła swe ręce, niczym ptak rozkłada skrzydła. Wysunęła podbródek w przód i zamknęła oczy, głęboko wdychając Irlandzkie powietrze. Białe, puchate płatki śniegu opadały na jej zaczerwienione od mrozu policzki i wplątywały się w jej kruczoczarne włosy, by po chwili zniknąć, zwalczone ciepłem ludzkiego ciała. Kiedyś była uroczą blondynką o szarych, z niebieską obwódką oczach, aczkolwiek nienawidziła tego, że każdy wytykał jej błędy mówiąc "Czemu tu się dziwić, przecież to blondynka", przefarbowała się więc, gdy miała 16 lat, tuż po wyjeździe Niall'a.
Znów spojrzała w dół. Nie przerażał jej fakt, że znajduje się na ogromnym budynku oraz może w każdej chwili spaść. Czego bała się najbardziej? Rzeczywistości. Szarej, ponurej codzienności, która otaczała ją każdego dnia, nie pozwalając jej normalnie oddychać. Odstawała od reszty ludzi, nie ciesząc się świętami, wolnymi dniami, muzyką, tańcem, czy czymkolwiek innym.
Jedyną osobą, która sprawiała, że mogła się śmiać, tańczyć, śpiewać, czy cieszyć się każdą wolną chwilą był właśnie on. 19- letni Irlandczyk, który aktualnie był uwielbiany przez miliony nastolatek, a również ją - 18-letnią Nicole. Nienawidziła siebie za to, jakim uczuciem go darzy. Starała się zapomnieć. Nie oglądała telewizji, nie przeglądała stron plotkarskich... Odcięła się od świata. Istaniała, ale tylko ciałem. Duchem była zawsze w Londynie, przy swoim ukochanym blondynie.
Otworzyła oczy i zorientowała się, że nie stoi na tym dachu sama. Opuściła ręce, zażenowana, że ktoś widział jak stoi i wznosi głowę ku niebu. Usiadła na ziemi, zakrywając twarz włosami, przez patrzenie na ulicę, która ciągnęła się w dole. Usłyszała, jak ktoś stąpa ostrożnie za jej plecami, po czym siada obok niej. Mignęły jej tylko białe skejty i jeansowe spodnie. Nie była wstanie spojrzeć wyżej. Bała się, że to może być ktoś z jej szkoły. Ktoś, kto ją wyśmieje, tak jak zawsze.
-Chcesz skoczyć? - zapytał ją głos. Miała wrażenie, że już gdzieś go słyszała. Nie wiedziała tylko, gdzie. Pokręciła więc tylko głową, by owy "ktoś" jej nie rozpoznał - Więc dlaczego tu siedzisz?
-Lubię patrzeć, jak ktoś gdzieś gna. Wszyscy się gdzieś spieszą, tylko ja stoję w miejscu, a może nawet się cofam - odparła, cichym, melodyjnym głosem. Nadal nie spojrzała na chłopaka siedzącego obok niej - A ty? Przyszedłeś skoczyć?
-Nie... Ja po prostu próbuję znaleźć miejsce, w którym będę miał choć odrobinę spokoju - odparł. Czarnowłosa kątem oka, zza kurtyny włosów pozwoliła sobie zerknąć na chłopaka. Serce jej zamarło. Ten sam, choć odrobinę starszy. Identyczny, choć bardziej przystojny. Niebieskie oczy, niegdyś wesołe, dziś smutne. Co go gnębiło w wigilię?
-Przed czym uciekasz? - zapytała, nie dając poznać po sobie, że jest tą samą Nicole, którą niegdyś znał. Teraz była zupełnie inna. Nie miała zamiaru wchodzić mu z brudnymi butami, w jego idealne życie.
-Przed szumem mediów, fankami, miłością... - mruknął, odchylając głowę do tyłu, by złapać na nos parę płatków śniegu. Zawsze tak robił, gdy byli młodsi. Delikatne ukłucie w klatce piersiowej czarnowłosej, dało jej znać, że powinna się ujawnić. Zignorowała jednak to uczucie i postanowiła nadal nie mówić, że to ona, ta sama Nicole, którą farbowany blondyn uważał za swoją siostrę.
-Miłością? Do kogo...? - słowa z trudem przechodziły jej przez gardło.
-Znasz może Nicole Styder? - zapytał, zamiast odpowiedzieć na jej pytanie. Przygryzła dolną wargę, wpatrując się gdzieś przed siebie.
-Tak, mieszka w tym budynku - odparła, obserwując jak w powietrzu, obok niej, pojawia się obłoczek pary. Jego oddech. Miała ochotę zamknąć go w słoiku i trzymać tak długo, aż uzna, że to głupie.
-Nie mogę jej nigdzie znaleźć - wyznał - Jej mama mówiła, że jest tutaj, ale znalazłem tylko ciebie. Przyjechałem, żeby powiedzieć jej... Co czuję. Czułaś kiedyś taką cholerną pustkę w sercu, którą się ma, gdy nie ma obok nas osoby, którą kochamy? - zapytał. Skinęła lekko głową, przymykając swoje powieki, by móc sobie znów przywołać obraz, w którym stała razem z Horanem i powtarzała, że dostanie się do programu, że zrobi wrażenie na jurorach i na pewno powali wszystkich na kolana. Jej słowa się potwierdziły. Żałowała, że namówiła go na casting. Wiedziała, że to samolubne, aczkolwiek chciała mieć go przy sobie. O każdej porze dnia i nocy.
-Wiesz... - kontynuował - Namówiła mnie do tego wszystkiego, jestem jej strasznie za to wdzięczny. Robię to co kocham, ale nie mam jej obok siebie. Nie potrafię opisać tego, co do niej czuję. Wiem tylko, że zawsze kochałem jej dołeczki w policzkach, oczy o tak niespotykanym odcieniu, uśmiech, który tak często jej towarzyszył. Ogromne serca, które okazywała każdemu, kto tego potrzebował. Nicole... Mój prywatny ideał. A ja to tak wszystko spieprzyłem. Nie odezwałem się do niej ani słowem przez te dwa lata. Uświadomiłem sobie, że kocham ją... Nawet sobie nie wyobrażasz jak bardzo. Jak myślisz, wybaczy mi?
-Jestem pewna, że już dawno ci wybaczyła - uśmiechnęła się sama do siebie. Jej serce zalała fala ciepła.
-Skąd wiesz? - zapytał. Spojrzała na niego. Patrzył właśnie w niebo, szukając czegoś, o czym wiedział tylko on sam.
-Spójrz na mnie - szepnęła. Niall odwrócił głowę w jej stronę i zamarł.
-Ollie? - zapytał, zwracając się do niej tak, jak dawniej. Uśmiechnęła się przepraszająco. Blondyn zarumienił się, spuszczając wzrok - Wiesz, zapomnij o tej rozmowie. Ja wiem, że ty mnie nie kochasz, bo ja nie zasługuję na ciebie. Wiesz, po prostu... Nie...
-Niall... - odezwała się łagodnie - Ja też cię kocham głuptasie. Codziennie wstaję z nadzieją, że pojawisz się w moim pokoju z opakowaniem żelków i tym samym uśmiechem, którym obdarzałeś mnie przez te wszystkie lata. Jesteś mnie wart, to raczej ja nie jestem warta ciebie. Możesz mieć każdą, pokochać ją i być z nią. Ja tu się nie liczę, jestem pew...
-Ale kocham ciebie - wtrącił Niall - Nic na to nie poradzę - uśmiechnął się i przybliżył do niej. Stykali się nosami, wpatrując się w swoje oczy, które błyszczały teraz niczym gwiazdy. Blondyn złożył pocałunek na delikatnych ustach czarnowłosej, powodując u niej motylki w brzuchu i bezgraniczne szczęście, którego przecież tak dawno u niej nie było. Odwzajemniła pocałunek, wplątując zmarznięte dłonie w jego włosy.
Właśnie zostało spełnione jedno z jej największych marzeń. Czuła się szczęśliwa. Jej własne Irlandzkie szczęście.
Mullingar. Cudowne miasto, mnóstwo przemiłych ludzi, wiele cudownych zdarzeń. Atmosfera świąt unosiła się w powietrzu, rozsiewając wokół siebie magiczną poświatę śniegu, prezentów, wigili Bożego Narodzenia i marzeń, które są do spełnienia, aczkolwiek jeszcze chyba nikomu nie zdarzyło się, by to najskrytsze z marzeń spełniło się właśnie w ten radosny okres.
Wzięła głębszy oddech i wstała. Tak właściwie nie miała po co żyć. Jedyny przyjaciel, którego miała, zostawił ją dwa lata wcześniej, rozpoczynając swoją karierę w xFactorze. Był teraz w sławnym boybandzie, więc nie miał dla niej czasu. I to właśnie ją bolało. 19 irlandzki chłopak - Niall Horan, jej przyjaciel. No właśnie, niegdyś był jej przyjacielem. I tu pojawił się kolejny problem. Otóż zakochała się w nim, tuż przed tym jak zdecydował zgłosić się na casting. Bała mu się o tym powiedzieć, więc trzymała to uczucie głęboko w sobie. Nie potrafiła wyjawić swojemu przyjacielowi prawdy, ponieważ bała się go stracić. Kiedyś miała Niall'a, teraz nie ma nikogo.
Rozpostarła swe ręce, niczym ptak rozkłada skrzydła. Wysunęła podbródek w przód i zamknęła oczy, głęboko wdychając Irlandzkie powietrze. Białe, puchate płatki śniegu opadały na jej zaczerwienione od mrozu policzki i wplątywały się w jej kruczoczarne włosy, by po chwili zniknąć, zwalczone ciepłem ludzkiego ciała. Kiedyś była uroczą blondynką o szarych, z niebieską obwódką oczach, aczkolwiek nienawidziła tego, że każdy wytykał jej błędy mówiąc "Czemu tu się dziwić, przecież to blondynka", przefarbowała się więc, gdy miała 16 lat, tuż po wyjeździe Niall'a.
Znów spojrzała w dół. Nie przerażał jej fakt, że znajduje się na ogromnym budynku oraz może w każdej chwili spaść. Czego bała się najbardziej? Rzeczywistości. Szarej, ponurej codzienności, która otaczała ją każdego dnia, nie pozwalając jej normalnie oddychać. Odstawała od reszty ludzi, nie ciesząc się świętami, wolnymi dniami, muzyką, tańcem, czy czymkolwiek innym.
Jedyną osobą, która sprawiała, że mogła się śmiać, tańczyć, śpiewać, czy cieszyć się każdą wolną chwilą był właśnie on. 19- letni Irlandczyk, który aktualnie był uwielbiany przez miliony nastolatek, a również ją - 18-letnią Nicole. Nienawidziła siebie za to, jakim uczuciem go darzy. Starała się zapomnieć. Nie oglądała telewizji, nie przeglądała stron plotkarskich... Odcięła się od świata. Istaniała, ale tylko ciałem. Duchem była zawsze w Londynie, przy swoim ukochanym blondynie.
Otworzyła oczy i zorientowała się, że nie stoi na tym dachu sama. Opuściła ręce, zażenowana, że ktoś widział jak stoi i wznosi głowę ku niebu. Usiadła na ziemi, zakrywając twarz włosami, przez patrzenie na ulicę, która ciągnęła się w dole. Usłyszała, jak ktoś stąpa ostrożnie za jej plecami, po czym siada obok niej. Mignęły jej tylko białe skejty i jeansowe spodnie. Nie była wstanie spojrzeć wyżej. Bała się, że to może być ktoś z jej szkoły. Ktoś, kto ją wyśmieje, tak jak zawsze.
-Chcesz skoczyć? - zapytał ją głos. Miała wrażenie, że już gdzieś go słyszała. Nie wiedziała tylko, gdzie. Pokręciła więc tylko głową, by owy "ktoś" jej nie rozpoznał - Więc dlaczego tu siedzisz?
-Lubię patrzeć, jak ktoś gdzieś gna. Wszyscy się gdzieś spieszą, tylko ja stoję w miejscu, a może nawet się cofam - odparła, cichym, melodyjnym głosem. Nadal nie spojrzała na chłopaka siedzącego obok niej - A ty? Przyszedłeś skoczyć?
-Nie... Ja po prostu próbuję znaleźć miejsce, w którym będę miał choć odrobinę spokoju - odparł. Czarnowłosa kątem oka, zza kurtyny włosów pozwoliła sobie zerknąć na chłopaka. Serce jej zamarło. Ten sam, choć odrobinę starszy. Identyczny, choć bardziej przystojny. Niebieskie oczy, niegdyś wesołe, dziś smutne. Co go gnębiło w wigilię?
-Przed czym uciekasz? - zapytała, nie dając poznać po sobie, że jest tą samą Nicole, którą niegdyś znał. Teraz była zupełnie inna. Nie miała zamiaru wchodzić mu z brudnymi butami, w jego idealne życie.
-Przed szumem mediów, fankami, miłością... - mruknął, odchylając głowę do tyłu, by złapać na nos parę płatków śniegu. Zawsze tak robił, gdy byli młodsi. Delikatne ukłucie w klatce piersiowej czarnowłosej, dało jej znać, że powinna się ujawnić. Zignorowała jednak to uczucie i postanowiła nadal nie mówić, że to ona, ta sama Nicole, którą farbowany blondyn uważał za swoją siostrę.
-Miłością? Do kogo...? - słowa z trudem przechodziły jej przez gardło.
-Znasz może Nicole Styder? - zapytał, zamiast odpowiedzieć na jej pytanie. Przygryzła dolną wargę, wpatrując się gdzieś przed siebie.
-Tak, mieszka w tym budynku - odparła, obserwując jak w powietrzu, obok niej, pojawia się obłoczek pary. Jego oddech. Miała ochotę zamknąć go w słoiku i trzymać tak długo, aż uzna, że to głupie.
-Nie mogę jej nigdzie znaleźć - wyznał - Jej mama mówiła, że jest tutaj, ale znalazłem tylko ciebie. Przyjechałem, żeby powiedzieć jej... Co czuję. Czułaś kiedyś taką cholerną pustkę w sercu, którą się ma, gdy nie ma obok nas osoby, którą kochamy? - zapytał. Skinęła lekko głową, przymykając swoje powieki, by móc sobie znów przywołać obraz, w którym stała razem z Horanem i powtarzała, że dostanie się do programu, że zrobi wrażenie na jurorach i na pewno powali wszystkich na kolana. Jej słowa się potwierdziły. Żałowała, że namówiła go na casting. Wiedziała, że to samolubne, aczkolwiek chciała mieć go przy sobie. O każdej porze dnia i nocy.
-Wiesz... - kontynuował - Namówiła mnie do tego wszystkiego, jestem jej strasznie za to wdzięczny. Robię to co kocham, ale nie mam jej obok siebie. Nie potrafię opisać tego, co do niej czuję. Wiem tylko, że zawsze kochałem jej dołeczki w policzkach, oczy o tak niespotykanym odcieniu, uśmiech, który tak często jej towarzyszył. Ogromne serca, które okazywała każdemu, kto tego potrzebował. Nicole... Mój prywatny ideał. A ja to tak wszystko spieprzyłem. Nie odezwałem się do niej ani słowem przez te dwa lata. Uświadomiłem sobie, że kocham ją... Nawet sobie nie wyobrażasz jak bardzo. Jak myślisz, wybaczy mi?
-Jestem pewna, że już dawno ci wybaczyła - uśmiechnęła się sama do siebie. Jej serce zalała fala ciepła.
-Skąd wiesz? - zapytał. Spojrzała na niego. Patrzył właśnie w niebo, szukając czegoś, o czym wiedział tylko on sam.
-Spójrz na mnie - szepnęła. Niall odwrócił głowę w jej stronę i zamarł.
-Ollie? - zapytał, zwracając się do niej tak, jak dawniej. Uśmiechnęła się przepraszająco. Blondyn zarumienił się, spuszczając wzrok - Wiesz, zapomnij o tej rozmowie. Ja wiem, że ty mnie nie kochasz, bo ja nie zasługuję na ciebie. Wiesz, po prostu... Nie...
-Niall... - odezwała się łagodnie - Ja też cię kocham głuptasie. Codziennie wstaję z nadzieją, że pojawisz się w moim pokoju z opakowaniem żelków i tym samym uśmiechem, którym obdarzałeś mnie przez te wszystkie lata. Jesteś mnie wart, to raczej ja nie jestem warta ciebie. Możesz mieć każdą, pokochać ją i być z nią. Ja tu się nie liczę, jestem pew...
-Ale kocham ciebie - wtrącił Niall - Nic na to nie poradzę - uśmiechnął się i przybliżył do niej. Stykali się nosami, wpatrując się w swoje oczy, które błyszczały teraz niczym gwiazdy. Blondyn złożył pocałunek na delikatnych ustach czarnowłosej, powodując u niej motylki w brzuchu i bezgraniczne szczęście, którego przecież tak dawno u niej nie było. Odwzajemniła pocałunek, wplątując zmarznięte dłonie w jego włosy.
Właśnie zostało spełnione jedno z jej największych marzeń. Czuła się szczęśliwa. Jej własne Irlandzkie szczęście.
Dziękuję również @Sophie_Carmi i Ann za nadesłanie pracy :)
Ten One Shot jest bardzo fajny i dziewczyna która go napisała musi miec wielki talent.
OdpowiedzUsuńA tak przy okazji zapraszam do siebie:
1. http://my-dream-my-direction.blogspot.com/
2. http://dance-mydirection.blogspot.com/